środa, 31 lipca 2013

Rozdział 46

Tak jak napisałam tak też zrobiłam - kolejny rozdział. Poprzedni był wstępem do akcji. Dzisiejszy jest kontynuacją, ale nadal nie wiadomo co to będzie za "ważna decyzja". Planuję jeszcze z dwie części. A tymczasem zapraszam na :

 Rozdział 46
 " Ważna decyzja - część 2"

*_* Oczami Seleny *_*

- Selana sprawdź co się stanie w przyszłości - powiedział Eddie
- Jasne, ale nie wiem czy się uda. Spróbuję - powiedziałam lekko zrezygnowana
Muszę się teraz skupić ! Dobra zaczynam.
- Okey. Będę wam mówiła co widzę, nie przeszkadzajcie 
- Jasne - krzyknęli
- My i Miranda i jakiś pomieszczenie. Bardzo jasne. Czyste. Dużo ludzi. Bardzo dużo coś krzyczą. Nie wiem co, ale coś w stylu: Ratujcie ją.
My stoimy za szybą. I patrzymy co robią ci ludzie w białych fartuchach. Po chwili zasłaniają nam widok i to tyle tu się wizja urywa
- Pomieszczenie, czystko, dużo ludzi, białe fartuchy - rozmyślał głośno Kendall - Szpital - wydarł się 
- Tak to jest to - powiedział Eddie poklepując Kendall po ramieniu - Dobra biorę ją na ręce i do szpitala
- A co my im powiemy ? No chyba nie to że włożyła naszyjnik do otworu i wybuchnęła blaskiem do tego w piwnicy. I to że jest czarodziejką - bulwersowała się Grace
- No na pewno nie to - zaśmiał się Kendall i mówił dalej - Powiemy im... mhm.. że zemdlała a my nie wiemy dlaczego
- Dobry pomysł - powiedziałam 
- Ma się ten geniusz - powiedział po czym uśmiechnął się zadziorsko, a ja wystawiłam mu języka - Uważaj bo go ci ktoś jeszcze odgryzie.
- A niby kto ? - drażniłam się z nim po czym widziałam, że podchodzi do mnie by mnie pocałować, ale Eddie przerwał
- Gołąbeczki, zostawcie to na później - zaśmiał się Eddie
- Hahaha - zaśmiałam się sarkastycznie
Byliśmy już na powietrzu. Ale zaraz !
- Jak my dojedziemy do szpitala ? - zapytałam
- Tyle rzeczy byłoby prostsze jakbyśmy byli dorośli.. - rozmażył się Eddie
- Ta.., ale ty prawie jesteś - krzyknęła Grace
- Zadzwońmy po pogotowie - to najlepsze rozwiązanie - powiedziałam
- Dobra dzwonię - powiedział Kendall po czym wyjął komórkę i zadzwonił po 10 minut przyjechało pogotowie i zabrało Mirandę.
Oczywiście pytali się co się stało. Postanowiliśmy, że powiemy że nie wiemy. Tak będzie najłatwiej, a oni nam powiedzą co jest. Przynajmniej 
mieliśmy taką nadzieję. Z Mirandą pojechał tylko Eddie. Po czym do nas zadzwonił i powiedział  którym szpitalu są. Postanowiliśmy, że
pojedziemy autobusem. Po 45 minutach byliśmy już w szpitalu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz