poniedziałek, 22 grudnia 2014

Epilog - Rozdział 13

Rozdział 13 (Epilog części pierwszej)
"S a d  S e r e n a d e"


- Moja mam nie żyje.
- Justin, czekaj. Jak to nie żyje? - zapytała Selena.
- Nie żyje. Zginęła w wypadku samochodowym.
- Nie, Justin gdzie jesteś?
- W domu. - opowiedział cicho.
- Zaraz tam będę. - odłożyła szybko telefon. Ubrała się po czym szybko wsiadła do samochodu. Mijała inne pojazdy, chciała jak najszybciej być przy Justinie.


Po chwili była już na miejscu. Justin otworzył jej drzwi. Był przeraźliwie blady. Rzuciła mu się w ramiona. Zaczął płakać... Poprowadziła go do jego sypialni. Nie rozmawiali. Selena nie naskakiwała na niego z "Wszystko będzie dobrze". Bała, że jeszcze bardziej się załamie. 



Usnął w jej ramionach.





Kilka dni później.



Od kilku dni Justin nie daje znaku. Nie chcę się ze mną kontaktować. Z nikim. Kompletnie się zamknął w sobie. Postanowiłam do niego pojechać. Nie byłam pewna czy mi otworzy. Przez poprzedni tydzień nie otworzył. Sama byłam zdziwiona, gdy po piątym razie dzwonienia dzwonkiem do drzwi otworzył je.
- Justin! - szepnęłam.
- Po co przyjechałaś? - zapytał sucho.
- Nie możesz być teraz sam. - weszłam do środka, mimo protestów Biebera.

- Ale ja CHCĘ być sam. Zostaw mnie! - powiedział.
- Nie, nie zostawię cię. - rozejrzałam się dokoła. Wszędzie panował nieład. Zauważyłam kilka paczek po marihuanie. Kilka butelek po piwach i po wódkach.
- Co tu się dzieje? - zapytałam wściekła.
- Odczep się. - od razu poznałam, że musiał palić trawkę, nie był trzeźwy. - Zostaw mnie w spokoju. 

- Muszę ci pomóc. - zerknęłam w stronę butelek.
- Sam sobie pomagam, zostaw mnie!
- Przestań! Sam nic nie zrobisz. Musisz wyjść do ludzi.
- NIC nie muszę.
- Wszyscy się o ciebie martwimy.
- Ależ nie musicie! Ja mam się ŚWIETNIE. Odpierdolcie się!
- Justin, proszę! Daj sobie pomóc.
- Seleno! Ja nie potrzebuję pomocy. Zostaw mnie.

- Nie!
- Wypierdalaj! - krzyknął tak głośno, że aż zadrżałam.
- Nie. - szepnęłam
- Wypierdalaj, dziwko! Zostaw mnie! Wszyscy mnie zostawcie. Koniec z nami. Nie chcę być z tobą.

Nagle z pokoju wyszła skąpo ubrana blondynka. Selena popatrzyła na nią. 

- Co to ma być? - wskazała na dziewczynę, która również była na haju.
- Moja dziunia. Wypierdalaj! - łzy popłynęły mi po policzkach.
- Z chęcią, Justin! - chciałam wyjść. Złapał mnie za rękę. 
- I żebyś mi tu się nigdy nie pokazywała. Rozumiesz? 
- Żegnaj, Justin. Dupek! - krzyknęłam i wybiegłam z domu. 


_____________
Koniec części pierwszej. Kontynuacja po nowym roku. Wróciłam. Tak! Nie miałam weny w ogóle na tego bloga, dlatego zakończyłam tę część. Kolejna będzie już trochę inna, bez miłosnego wątku Selena&Justin, a o życiu obu bohaterów, coś co się obecnie z nimi dzieje. Nie obraźcie się za Justina w tym rozdziale.Częściej mnie znajdziecie na Harry Potter - Superheroes (HP i Zakon Feniksa) Także chcę wam jeszcze życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT i do zobaczenia w nowym roku lub w Sylwestra. Zobaczymy, Alexx ;3


środa, 8 października 2014

Nowy blog

Założyłam nowy blog o Harry'm Potterze. ;) Zapraszam :P
PS. To nie oznacza, że ten zamykam, po prostu czekam na wenę :)

http://harry-potter-chlopiec-ktory-przezyl.blogspot.com/








sobota, 27 września 2014

Rozdział 12

  
"Życie jest ulotne" 



Kolejny dzień wcale nie zapowiadał się lepiej, niż poprzednie.Obudziłam się dość wcześnie. Obok mnie na pół-siedząco Justin. Powinnam go już dawno stąd "odesłać", jednak nie potrafiłam. Coś we mnie chciało, abym tego nie robiła. Tak bardzo mnie zranił... A ja tera tak po prostu chce mu wybaczyć?! Świat jest dziwny! Ja jestem dziwna! Postanowiłam ponownie zasnąć. Udało mi się.



~
- Myślisz, że możesz sobie każdego okłamywać?! - wrzasnęła kobieta.
- Nie, przepraszam. - odpowiedział jej mój chłopak.
- Nie masz prawa spotykać się z nią! - zagrzmiała.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić! 
- A właśnie, że będę. - zaśmiała się złowrogo - Teraz kiedy twoja matka nie żyje, to ja mam kontrol nad tobą.
- Wcale nie masz kontroli nade mną. - krzyknął, po czym jednym ruchem ręki stłukł wazon, który stał na stoliku obok. - Nigdy nie będziesz miała. Nienawidzę Cię, rozumiesz?!
- Jeszcze pożałujesz tych słów, jeszcze pożałujesz.
Sceneria się rozmyła.
Obecnie znajdowałam się na cmentarzu. Justin stał przy grobie swojej zmarłej matki płacząc.
- Mamo, dlaczego? Jak ja jej nienawidzę! Jest okropna. Pocieszam się tym, że to tylko rok i będzie inaczej. Będę mógł się wyprowadzić! Od niej, od nich. Czemu cię nie ma? Tak mi cię brakuje. Tak tęsknię!
Znów obraz znikł. Stałam teraz pośrodku zatłoczonej ulicy. Spojrzałam w górę. Na szycie budynku coś się poruszyła. Nie zdążyłam zauważyć kto to, co to. Było za późno. Chłopak, jak później się okazało, skoczył z dachu prosto na chodnik. Zabił się Popełnij samobójstwo,
- Nie! - próbowałam krzyknąc, gdy zdałam sobie sprawę kim był ten chłopak. - Justin, nie!
~

- Nie - krzyknęłam, zrywając się ze snu. Obudziłam tym Justina. Byłam przestraszona, spocona...
- Co się stało? - nie odpowiedziałam - Selena! Co się stało?
- Zły sen - wymamrotałam.  - Przepraszam, że cię obudziłam.
- Nie masz za co przepraszać! Co ci się śniło? 
Milczałam
- No dobrze nie chcesz mówić, nie mów.


2 dni później...
Wyszłam już ze szpitala. Wróciłam do domu. Bardzo często zastanawiałam się nad znaczeniem tego snu. Oby tylko nie był proroczy - pomyślałam. Słońce świeciło jasno, miasto żyło. Zapowiadał się bardzo fajny i miły dzień. Jednak... jednak się przeliczyłam. Mój spokój ducha przerwał dzwonek telefonu. Odebrałam, słyszałam tylko nie wyraźne dzięki, ale po chwili rozpoznałam głos Justiina: 
- Justin, co się stało? - próbowałam uspokoić mojego chłopaka przez telefon.
- Moja mama... mama nie... nie... żyje...!

____________________

Przepraszam za nieobecność oraz za tak krótki rozdział. Wreszcie trochę wena mnie naszła. W kolejnych rozdziałach będzie się dużo działo, dużo akcji, dużo smutku... 




niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 11

"Nothing happens without a reason."


Słońce zrobiło psikusa tym razem innej osobie, a był to Justin śpiący przy łóżku ukochanej. Przetarł leniwie oczy. Spojrzał na brunetkę i uśmiechnął się sam do siebie.


- Jak dobrze, że żyjesz - pomyślał chłopak.

Wyprostował się, po czym wstał z krzesła i spróbował się rozruszał.

 Wszystko go bolało. Całą noc spędził w dość marnych warunkach. Przeszedł się po sali po czym znowu usiadł na swoim miejscu. Patrzył na śpiącą jeszcze kobietę. 

- Ciekawe o czym śni - pomyślał.
Próbował oderwać od niej wzrok, bo jak wiedział to trochę dziwne jak się tak na kogoś patrzy. Wyjrzał przez okno. Dostrzegł psa biegnącego za kimś. Robiło się coraz chłodniej. Kilku ludzi przeszło po drużce w parku, który tak intensywnie obserwował. Cisza, spokój, jakby czas się zatrzymał. Nagle zaczął sobie przypominać rozmowę jego z Seleną poprzedniego dnia. Obiecał jej, że później pogadają. Wiedział, że "później" nastąpi,gdy ona się obudzi. Jego wzrok znów skierował się na śpiącą dziewczynę. Przyglądał się jej ciału - miała złamaną nogę, dużo zadrapań. Cud, że przeżyła - tak powiedział mu lekarz. Z jej samochodu nie zostało nic. Zupełnie nic, ale to nie było istotne. Justin czuł się winny temu wszystkiemu, co wydarzyło się ów w nocy. Ciągle miał przed sobą obraz wypadku. To on rozmawiał z nią jako ostatni. To on spowodował to, że płakała. To on wyprowadził ją z równowagi. To on jest wszystkiemu winien.Te jakże bolesne wspomnienia przerwała pielęgniarka sprawdzając czy panna Gomez jeszcze śpi, gdyż chciała zmienić kroplówkę. Gdy zobaczyła, że ta jeszcze śpi poprosiła pana Biebera, aby powiadomił ją jak tylko się obudzi. Ten kiwnął tylko głową na znak . Ponownie spojrzał przez okno, coraz więcej ludzi zaczęło się krzątać po parku. Dochodziła już godzina 8. Spojrzał mimowolnie na swojego iphona. To co zobaczył nie  za bardzo go zdziwiło. 70 nieodebranych połączeń od menadżera, 30 wiadomości. Nawet nie chciał sprawdzać od kogo. Wszystko rzucił, by być tutaj z nią. Selena mruknęła coś pod nosem, a potem zamrugała gwałtownie, zapewne oślepiona słońcem. Myśląc o tym samym, Justin poderwał się z miiejsca i pozasłaniał okna do połowy po czym wrócił na krzesło.
- Dzień dobry - przywitał ją.
- Cześć - odpowiedziała zmęczonym głosem.
- Jak się spało? - zagaił.
- Bywało lepiej. - uśmiechnęli się do siebie. - Byłeś tutaj cały czas?
- Tak. - opowiedział. - Była tu jakąś godzinę temu pielęgniarka, chciała ci zmienić kroplówkę. Obiecałem jej powiedzieć kiedy się obudzisz.
- Rozumiem. Dzięki.
- Pójdę po nią. - i wyszedł z sali. 
Znalazł bardzo szybko pielęgniarkę i po chwili już było po wszystkim. 
- Zaraz przyniosę pani śniadanie.
- Dziękuje - odpowiedziała słabo. Usiadł na krześle i wpatrywał się w twarz panny Gomez.
- Co tak się patrzysz? - zapytała po chwili.
- Uświadamiam sobie jak wiele mógłbym stracić. - pod koniec lekko głos mu zadrżał. 
- Ahh.. - mruknęła tylko, jako, że usłyszała to co powiedział. 
- Jak się czujesz? 
- A jak mam się czuć, mam złamaną nogę, dużo otarć, głowa mi pęka. Jestem wkurzona.
- Może pójdę po pielęgniarkę, by przy niosła ci coś na uspokojenie?
- Nie. Siadaj i nie gadaj.
- Ok - powiedział lekko zmieszany.
Po kilku minutach to ona pierwsza się odezwała:
- Dlaczego tutaj  jesteś?
- Bo mi na tobie zależy..
- Mówiłeś co innego, mówiłeś, że chcesz zrobić sobie przerwę...
- Ale ja myślałem, że to ty chcesz i dlatego to zaproponowałem.
- A nie mogłeś po prostu zapytać? - niemal krzyczała.
- Proszę uspokój się, proszę. - zaczął błagać.
Wzięła głęboki wdech i wydech.
- Nie ważne, chce się przespać.
- Proszę bardzo. - odszedł od jej łóżka i usiadł na parapecie przy oknie. Zaczął się wpatrywać na jakże interesujące życie parku. Odwrócił się do Seleny dopiero po pół godziny. Spała.
- Bezpiecznie - pomyślał i usiadł przy łóżku ukochanej, ujął jej dłoń i sam postanowił się przespać.



sobota, 23 sierpnia 2014

Informacja



Jak pewnie zauważyliście zmieniłam wygląd bloga, mi się bardzo podoba. Tamten szablon zrobił się taki smutny, tutaj mamy kolory :P Heheh :D Dodałam także nową zakładkę " Rozdziały ". Znajdziecie na 10 podlinkowanych rozdziałów ( plus prolog) opowiadania "Shot in the Dark" z Seleną i Justinem w roli głównej. Mam w planach także podlinkowanie mojego wcześniejszego opowiadania "Opowieść 14", ale to już później. Kolejny rozdział (Shot in the Dark) będzie jutro lub pojutrze ;) Bardzo zależy mi na waszych opiniach. Czytasz? - Komentuj, Dla ciebie to nic, ale dla uśmiech na twarzy :) 



poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 10

"We are such stuff as dreams are ma­de on."



 Justin


- Selena, płaczesz? - zapytałem, można było wyczuć niepokój w moim pytaniu.
- Nie. - odpowiedziała łamiącym się głosem - proszę bardzo, nie chcesz dzwonić to nie dzwoń.
- Może powinniśmy zrobić sobie przerwę. - zaproponowałem, choć tego nie chciałem.
- Jak chcesz.
- Jeszcze tylko jedno pytanie, co właśnie robisz? - nadal byłem niespokojny.
- Jadę samochodem.- wystraszyłem się nie na żarty.
- Boże, Selena! Nie płacz już, bo jeszcze coś się stanie. 
- A spadaj! Żegnam. 
- Selena, czekaj! 
- Żegn... - nie skończyła, usłyszałem hałas, trzask.
Co mogło się stać? Jak? Co się stało? 
Zadzwoniłem do niej, odpowiedział mi głos sekretarki. 
Nie wyłączyłaby telefonu od tak, coś musiało się stać.
Poderwałem się gwałtownie z łóżka. Nie wiedziałem co mam zrobić. Wtem wpadłem na pewien pomysł.
- Cedrick, umiesz namierzyć telefon? - zapytałem z nadzieją.
- No może, a co się stało?
- Nie wiem, rozmawiałem z Seleną, myślę, że miała wypadek.
- Podaj mi jej numer telefonu. - szybko podyktowałem jej numer (znałem go na pamięć).
- Nie rozłączaj się! - powiedział - Ma włączony?
- Nie.
- Cholera. - mruknął - Spróbuje coś zrobić, ale nic nie obiecuje.
- Dawaj. - powiedziałem z rozpaczą - próbuj.
- Justin, uspokój się. 
- Jak mam się uspokoić, moja dziewczyna może nie żyć - warknąłem.
- Moment, chyba coś mam. Odpal lapka, wyśle ci to.
Włączyłem szybko laptopa, po czym wczytałem dane satelity. Jest, mam ją. Kropka oznaczona jej numerem się nie poruszała, a dobrze wiedziałem, że jechała samochodem. 
Miała wypadek.
- Justin i co teraz? - zapytał Cedrick
- Dzwonię na policję, pogotowie. A następnie jadę tam.
- 100 km od ciebie. Jeśli będziesz jechał 200 km/h powinienieś być tam za pół godziny.
- Jadę. - rzuciłem do słuchawki.
Nie zważając na przepisy, ograniczenia prędkości... Jedna myśl tylko mnie nurtowała.
A jak ona nie żyje?
Justin, nie myśl tak! - skarciłem się.
Cerdick miał rację po 30 minutach byłem na miejscu. To co zobaczyłem wstrząsło mną do szpiku kości. Wszędzie resztki tego co zostało z najprawdopodobniej dwóch samochodów. Podszedłem szybko do pierwszego lepszego policjanta.
- Co się tutaj stało?
- Nie pana sprawa, panie Bieber. 
- Moja - warknąłem - moja dziewczyna jest w to zamieszana.
- Co? - zdziwił się.
- Myślę, że miała wypadek.
- Pana dziewczyna?
- Tak, Selena Gomez.
- Poproszę pana tutaj, musi coś pan zedentyfikować. 
Boże, co?!
- Czy to telefon pani Gomez? 
- Tak, rozmawialiśmy przed wypadkiem.
- Skąd .. - nie dokończył.
- Urwała rozmowę i usłyszałem trzask.
- Musimy pana przesłuchać. - powiedział z naciskiem na "przesłuchać".
- Dobrze.
- Chodźmy. - poprowadził mnie do radiowozu.
- Imię, nazwisko - warknął starzy policjant.
- Justin Bieber. - powiedziałem podobnym tonem.
- Dames, to chłopak dziewczyny z wypadku - powiedział policjant, z którym wcześniej rozmawiałem.
- Dobra, Jack. Wie coś? - rozmawiali jakby mnie tam nie było.
- Wiem, tylko tyle, że moja dziewczyna miała wypadek. Nawet nie wiem czy żyje - warknąłem.
- Żyje - powiedział Dames znudzonym głosem.
Po kilku minutach, dłużących się jak cholera, powiedziano mi do jakiego szpitala zawieziono Selene.
W radiu usłyszałem piosenkę Sel:
Turned my back to the door
Feel so much better now
Don't even try any more
Nothing left to lose
There's a voice that's in the air saying "don't look back, nowhere"
There's a voice that's always there

And I'll never be quite the same as I was before this
Part of you still remains though it's out of focus
You're just somewhere that I've been
And I won't go back again
You're just somewhere that I've been

I'm breathing in
Breathing out
Ain't that what it's all about?
Livin' life crazy, loud
Like I have the right to
No more words in my mouth
Nothing left to figure out
But I don't think I'll ever break through
The ghost of you

And I'll never be like I was
The day I met you
Too naive - yes I was
Boy, that's why I let you in
Wear your memory like a stain
Can't erase or numb the pain
Here to stay with me forever

I'm breathing in
Breathing out
Ain't that what it's all about?
Livin' life crazy, loud
Like I have the right to
No more words in my mouth
Nothing left to figure out
But I don't think I'll ever break through
The ghost of you

One of these days I'll wake up from this
Bad dream I'm dreaming
One of these days I pray that I'll be
Over, over, over you
One of these days I'll realize that I'm
So tired of feelin' confused
But for now
There's a reason why you're still here in my heart

I'm breathing in
Breathing out
Ain't that what it's all about?
Livin' life crazy, loud
Like I have the right to
No more words in my mouth
Nothing left to figure out
But I don't think I'll ever break through
The ghost of you

Breathing in
Breathing out
Breathing in
Breathing out

Like I have the right to
No more words in my mouth
Nothing left to figure out
But I don't think I'll ever break through
The ghost of you ***




Ta piosenka działa na mnie cholernie, wzruszałem się za każdym razem słuchając niej. Zastanawiałem się w jakim stanie ją zostanę. Po 30 minutach dojechałem na miejsce. Zapytałem pierwszego lekarza o numer sali, w której leży moja ukochana. Gdy stanąłem w drzwiach, spojrzałem na nią i prosto rzuciłem się na łóżko. Nie dosłownie. Usiadłem obok i wziąłem ją za rękę. 





Selena

    Promyki letniego słońca próbowały przebić się przez żaluzje w oknie sali szpitalnej. Nie czułam nic, żadnego mięśnia, nic. Chciałam otworzyć oczy, ale nie udało mi się. Co się stało? - pomyślałam i wtem usłyszałam głos:
- Selena, Selena.. - głos urwał się. 
Do sali najprawdopodobniej ktoś wszedł, usłyszałam tylko jak zamyka drzwi.
- Pani Gomez, słyszy mnie pani? - zapytał inny męski głos.
- Taa,,k - mruknęłam nie wyraźnie.
- To dobrze, może pani otworzyć oczy? - spróbowałam spełnić jego prośbę, udało się, chociaż oślepiło mnie jasne światło. Zamrugałam kilka razy. Rozpoznałam dwie postacie pochylające się nade mną. Był to chyba jakiś doktor, był ubrany na biało. Więc pomyślałam, że musiał to być lekarz. Drugą osobą był Justin. Co on tu do cholery robi? - pomyślałam.
- Jak się pani czuje?
- Nie wiem, to znaczy - wrócił mi głos - nie mogę się ruszyć.
- To jeszcze po znieczuleniu.Coś panią boli? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że boli mnie głowa.
- Głowa.
- Zaraz przyjcie pielięgniarka.
- Dobrze. - mruknęłam, na powrót zamykając oczy. 
- Seleno.. - zaczął.
- Justin! Nie! 
- Porozmawiamy później, odpoczywaj.
- Jasne.





______________________________________

*** - Selena Gomez - Ghost of You. Tłumaczenie pl: 

Odwróciłam się plecami do drzwi
Czuję się o wiele lepiej teraz
Nawet już dłużej nie próbuję
Nie zostało nic więcej do stracenia
Słychać głos w powietrzu mówiący "Nie oglądaj się za siebie, nie masz gdzie"
Ten głos zawsze tam jest

I nigdy nie będę zupełnie taka sama jak przedtem
Część ciebie nadal pozostała, chociaż już mniej wyraźna
Po prostu jesteś gdzieś, gdzie ja byłam
A gdzie nie wrócę
Po prostu jesteś gdzieś, gdzie ja byłam

Robię wdech
Robię wydech
Czy to nie o to w tym wszystkim chodzi?
Żyć życiem szalonym, głośnym
Jakbym ja też miała prawo
Żadnych więcej słów na mych ustach
Nie pozostało nic do zrozumienia
Ponieważ wątpię, bym kiedykolwiek mogła się przebić przez Twojego ducha

I nigdy nie będę taka, jaka byłam 
W dniu, w którym cię poznałam
Zbyt naiwna - tak, byłam.
Chłopcze, to dlatego cię wpuściłam
Pamięć o tobie jest jak plama,
Nie da się usunąć lub uśmierzyć bólu
On zostanie we mnie na zawsze.

Robię wdech
Robię wydech
Czy to nie o to w tym wszystkim chodzi?
Żyć życiem szalonym, głośnym
Jakbym ja też miała prawo
Żadnych więcej słów na mych ustach
Nie pozostało nic do zrozumienia
Ponieważ wątpię, bym kiedykolwiek mogła się przebić przez Twojego ducha

Któregoś dnia obudzę się z tego koszmaru, który śnię
Któregoś dnia będę się modliła aby
Skończyć, skończyć, skończyć z tobą
Któregoś dnia uświadomię sobie że jestem
Zmęczona tymi mylnymi uczuciami
Ale na teraz
Jest powód dla którego nadal jesteś w moim sercu

Robię wdech
Robię wydech
Czy to nie o to w tym wszystkim chodzi?
Żyć życiem szalonym, głośnym
Jakbym ja też miała prawo
Żadnych więcej słów na mych ustach
Nie pozostało nic do zrozumienia
Ponieważ wątpię, bym kiedykolwiek mogła się przebić przez Twojego ducha

Robię wdech
Robię wydech
Robię wdech
Robię wydech

Jakbym ja też miała prawo
Żadnych więcej słów na mych ustach
Nie pozostało nic do zrozumienia
Ponieważ wątpię, bym kiedykolwiek mogła się przebić przez Twojego ducha


Każdy Komentarz Motywuje :)


czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 9

"I don’t wanna feel your pain."



Selena

    "(...) Nikt nie miał pojęcia o moich snach i przypuszczeniach. Ktoś by jeszcze pomyślał, że jestem walnięta. A już na pewno Cedrick. Minęło kilka tygodni od pierwszego naszego spotkania. Oczywiście nic nie powiedziałam nic Justinowi, nie mam pojęcia jakby na to zareagował. Nie wiem, być może bałam się. Drogi pamiętniczku na tym kończę na dzisiaj... zaraz mam spotkanie z moimi fanami i konferencje prasową związaną z nowym filmem "Monte Carlo. Jak wrócę to coś napiszę o tym." - odłożyłam do szuflady mój pamiętnik, po czym założyłam marynarkę na letnią niebieską sukienkę i wyszłam z pokoju. Przelotnie zauważyłam, że moja mama czyta gazetę, więc mruknęłam tylko krótkie "cześć" i udałam się do swojego samochodu.
   Po kilku minutach byłam na miejscu. Jak zawsze mnóstwo paparazzi. Nie zdążyłam mrugnąć, a przy mnie znalazło się dwóch ochraniarzy.Byłam do tego przyzwyczajona. Pomachałam swoim fanom, którzy zrobiliby wszystko, aby chociaż mnie dotknąć. Po przejściu kilku metrów znalazłam się na tzw. "ściance" i pozowałam fotoreporterom. Dołączyły do mnie po chwili, moje kochane dziewczyny z planu, czyli Leighton Meester i Katie Cassidy.

                       *  *  *

- Trudno było ci zagrać dwie role na raz? - zadał pytanie kolejny dziennikarz.
- Nie, to było dość ciekawe. 
- Obecnie jesteś nadal z Justinem Bieberem?
- Ta konferencja dotyczy filmu, a nie mojego życia prywatnego. - skwitowałam krótko.
- Więc nie udzielisz odpowiedzi na to pytanie?
- Nie, nie udzielę.
- Katie, czy jesteś podobna do swojej bohaterki?
- Nie, w życiu zupełnie nie przypominam Emmy. - zaśmiała się. - Ale miło było grać kogoś z kim ma się mało wspólnego. 


Justin

  Obecnie jestem w trasie koncertowej, przez co rzadko widuję Selene, ale też ostatnio coś nam się nie układa. W ogóle się jakby zamknęła w sobie. Jak się spotykamy to od razu się kłócimy, więc może lepiej na razie wymigiwać się trasą?! Na krótszą metę - tak - ale na dłużej - już nie. Pogrążając się dalej w tych myślach, nie wystąpił dzisiaj, więc je porzuciłem, przynajmniej do jutra. Zaśmiałem się w duchu. W tej chwili do mojego busowego pokoju weszła styliska.
- Justin, choć już. Muszę cię przyszykować. - powiedziała.
- Dobrze, Em. Już idę. - odpowiedziałem.
Moja stylistka nazywała się Emma Mallcot, ale każdy na nią mówił zdrobniale, czyli Em. Podniosłem się z łóżka i powędrowałem do swojej garderoby. Przez kolejną godzinę szykowałem się na wyjście na scenę - makijaż, ubrania. 
- Jesteś genialna, Em. - powiedziałem na odchodne.
- Wiem. - zaśmiała się.

*  *  *

Po koncercie byłem tak wykończy, że marzyłem tylko o łóżku. Gdy spojrzałem na mojego iphona, zauważyłem 3 nieodebrane połączenia od Seleny. Szybko oddzwoniłem, zapytać co się stało.
- Hej, dzwoniłaś?
- Tak. - odpowiedziała spokojnie.
- Coś się stało?
- Nie. - odpowiedziała monotonnie.
- To po co dzwoniłaś? - zirytowała mnie.
- To już dziewczyna nie może zadzwonić do swojego chłopaka... - o już zaczyna - pomyślałem.
- Nie no, może... A więc co tam u ciebie? - zagadnąłem niechętnie.
- Co u mnie? - zaśmiała się nerwowo - od kilku tygodni nie odzywasz się do mnie, nie piszesz, nic! I ty się pytasz co u mnie?!
- Tylko się zapytałem. Nie dzwoniłem, bo byłem zajęty.
- Serio? Imprezowanie. Daruj sobie widziałam zdjęcia z tej twojej "pracy". 

Selena





Jak on mógł?! Dzwoni i się pyta co u mnie... Nie no.. Nie miałam z nim kontaktu przez kilka tygodni.. I stać go tylko na krótkie "co u ciebie?". Łzy spływały mi po policzkach, ale głos się nie załamał.
- Serio? Imprezowanie. Daruj sobie widziałam zdjęcia z tej twojej "pracy". - prychnęłam.
- I co będziesz mi to teraz wypominać?
- Nie, nie będę.
- Już wypominasz...- obtarłam łzy ręką.
- Chcę tylko się dowiedzieć prawdy...
- Jakiej prawdy? O co ci chodzi?
- Dlaczego ignorowałeś mnie? - tutaj głos mi się lekko załamał, ale chyba tego nie dostrzegł.
- Mówiłem ci już, że byłem zajęty.
- Nie mów mi, że nie miałeś nawet 5 minut wolnego. - zaśmiałam się nerwowo.
- Jestem w trasie koncertowej, tutaj zawsze się coś dzieje. 
- Hmm.. No tak, kupa zabawy. Dla każdego miałeś czas tylko nie dla mnie. - tutaj głos mi się ponownie załamał.
- Selena, płaczesz? - zapytał, można było wyczuć niepokój w jego pytaniu.
- Nie. - odpowiedziałam łamiącym się głosem - proszę bardzo, nie chcesz dzwonić to nie dzwoń.
- Może powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Jak chcesz.
- Jeszcze tylko jedno pytanie, co właśnie robisz? - nadal był niespokojny.
- Jadę samochodem.
- Boże, Selena! Nie płacz już, bo jeszcze coś się stanie. - przeraził się.
- A spadaj! Żegnam.
- Selena, czekaj! 
Nie zauważyłam, że zjechałam na drugi pas, gdzie prosto na mnie jedzie ciężarówka. Było już za późno na wszystko... 
- Żegn... - mruknęłam po czym była już tylko ciemność...