sobota, 28 września 2013

Rozdział 63 - part 2

Oto dodaje nowy rozdział. Uwaga, w tym rozdziale dużo akcji i niespodziewanych zwrotów akcji. Rozdział jest cały pisany oczami Grace ! 
_____________________________________


Rozdział 63
''Wyczucie czasu. Odchodzę ! - part 2"



         Przez długi czas leżałam nie ruchomo. Coś mnie przygniatało... To było bardzo ciężkie. Nie mogłam poruszyć jaką kolwiek częścią ciała. Ledwo co oddychałam. Nic nie słyszałam. Czułam, że już nie mam siły, aby oddychać... Nagle usłyszałam głos... Tak... To na pewno był głos Kendalla. Ale co on tu robi, po chwili doszedł do mnie kolejny głos tym razem nie Kendalla. Jakiejś dziewczyny... To była Selena, ale dlaczego ona tutaj jest ? I tyle zapamiętałam... Dlaczego tylko tyle ? Zemdlałam potem. Obudziłam się dopiero jak znajdowaliśmy się na placu za szkołą. Przez długi czas słyszałam tylko szmer; nic więcej. 
- Grace, wszystko okey ? - zapytał mnie nadal nie wyraźny głos któregoś  z chłopaków
- Tak, teraz tak. - odpowiedziałam nie pewnie.
- Dasz radę wstać ? - usłyszałam głos Kendalla
- Postaram się. - powiedziałam po czym próbowałam wstać. 
Nie czułam się na siłach aby wykonać ten ruch. Po kilku próbach udało się. Stałam bez pomocy innych. Nadal kręciło mi się w głowie.
- Musimy zrobić zebranie SIBUNY - nagle powiedziała milcząca dotąd Selena
- Okey, to dzisiaj w naszej bazie. Tak ? - opowiedziałam
- Tak. A teraz chodź musimy cię jakoś przetransportować do domu - zaśmiał się Eddie
- No tak. Bardzo śmieszne. Dam radę - powiedziałam całkiem poważnie.
Kendall i Selena pomagali mi w drodze do domu. Eddie i Miranda szli w tyłu i ciągle się o coś kłócili...
- Kiedy twoja magia w całości powróci ? - zarzucał jej Eddie
- Mówiłam ci że nie wiem.
- To się dowiedz. Inaczej byśmy już byli w domu...
- Ah... Tak ?! Tak zależy ci tylko na mojej magii w zespole SIBUNY ?
- Każdy ma tu jakieś moce... - ciągnął
- Staram się jak każdy, ale ty tego nie rozumiesz...
- Bo każdy tutaj pomaga...
- I chcesz powiedzieć, że ja tu teraz nie jestem potrzebna ?!
- Wiesz co, sam nie wiem - krzyczał
- To może lepiej będzie jak odejdę ?! Hmm..
- Może.
- Uspokoicie się wreszcie ?! - obróciłam się do nich mając już dosyć tej kłótni
- Nie, ja tu nie jestem potrzebna. Daliście mi to do zrozumienia. Odchodzę.
- Miranda, nie ! - krzyknęła Sel
- No ludzie, o co chodzi ?! - oburzył się Kendall
- Odchodzę, żegnajcie - powiedziała Miranda 
- Kendall zaprowadź Grace do domu. Ty - wskazała na Eddiego - zostajesz. - zaczęła Selena
- Ale co wy ? - odezwałam się
- Chodź, pomogę ci. - zaproponował mi Kend
- Jasne...
Weszliśmy do domu. Usiadłam na sofie. Kendall za to wpatrywał się w okno w Sel i Eddiego. Postanowiłam też popatrzeć.
- Długo już się kłócą ? - zapytałam 
- Trochę... - uśmiechnął się
Wyrażnie słyszałam co mówili:
- Coś ty zrobił ? Zdajesz sobie z tego sprawę ? - krzyczała na niego
- Zdaję i co ?
- I ty się pytasz co ?
- No co ?
- Wiesz, zadaje sobie jedno pytanie co się z tobą stało ? hmm..?
- Nic. O co ci chodzi ?
- O co mi chodzi ?! O co tobie chodzi ? Jak można z kimś takim jak ty wytrzymać ?
- No błagam cię, o ci do jasnej cholery chodzi ? - krzyczał
- O ciebie. O to że przez ciebie odeszła Miranda !
- Przez mnie ? O co ty nie powiesz ?
- Przez ciebie.
- Każdy w SIBUNIE musi coś robić  !
- Tak ? A ty co robisz ? - zapytała go z wyrzutem
- Ozyrion jestem.
- I masz chronić wybraną ?
- Tak.
- To dlaczego ją cały czas ranisz ? - poczułam jak mi płyną łzy po policzkach
- Ja ? Śmieszna jesteś.
- Ty.... ty jesteś drań ! Wiesz ile ona przez ciebie przecierpiała a teraz  Miranda... Niech wróci dawny Eddie
- Dawny Eddie... - zamyślił się po czym niespodziewanie... ... ... pocałował namiętnie Selenę. Teraz byłam coraz bardziej wkurzona, ale nie na Selenę ale na Eddiego. Łzy leciały już samowolnie po policzkach. Kendall wyleciał z domu jak rakieta. Selena w tym czasie walnęła Eddie z "liścia". 
- Co ty robisz ? - darła się na niego. Kendall już doleciał do nich po czym poprawił Eddiemu tym razem chłopakowi lała się krew z nosa...

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz