piątek, 6 września 2013

Rozdział 61

Rozdział 61
"Czas oczekiwań..."

*_* Oczami Senkhary *_*


Czekam już bardzo długo na wieści od wybranej i nic. Na prawdę coraz bardziej mnie to denerwuje, bo ile można. Wybrana powinna wywiązywać się ze swojej misji a nie tak jak ona. Ciekawie dlaczego to ona nią została. I mam nadzieję, że nie zna swojej poprzedniczki. Miałam jej dosyć, była zbyt cwana. Dobrze, że ta zrobi wszystko dla swojego chłopaka i przyjaciół. Co za ... no normalnie jakaś ładnie mówiąc kochana. Muszę jej przypomnieć o swojej misji...


*_* Oczami Seleny *_*


Kolejny dzień czekania, aż ciocia się obudzi. Coraz większe miałam wyrzuty sumienia... Mój stan psychiczny nie był zadowalający. Coraz bardziej odchodziłam od moich przyjaciół. Nie lubiłam towarzystwa nikogo innego od mojej ciociu i Kendall. Nie wiedziałam dlaczego właśnie Kendalla, może dlatego że jest i był dla mnie kimś więcej. Na razie jesteśmy przyjaciółmi. Dzisiaj mija już półtora miesiąca od wypadku. Z wielką nadzieją jedziemy do szpitala. W ciszy... Nie rozmawiamy jedynie co można wyczuć to dźwięk samochodu. Patrzyłam się przez szybę, do momentu w którym Kendall coś powiedział.

- Ej, żyjesz ?
- Nie.. Znaczy tak, tak żyje...
- Wiesz, co coraz bardziej zaczynam się o ciebie martwić...
- Nie musisz. Jest okey.. - próbowałam się uśmiechnąć ale wyszedł mi tylko grymas.
- A ja i tak wiem swoje...
- Jak to ty...
- Jak to ja..
- Jak to ty...
- Skończmy tą bezsensowną rozmowę.
- Jak chcesz... - i powróciłam do patrzenia się przez szybę. Nie minęło 10 minut, a znów usłyszałam znajomy głos.
- Znowu odlatujesz... - zaśmiał się
- Serio ?! A gdzie ?
- Hahaha, tam gdzie zawsze... a po za tym już jesteśmy.
Wyszłam z samochodu. Szybkim krokiem poszłam do sali, w której była moja ciocia, Grace, Miranda i tym razem Eddie. Kendall wszedł równo ze mną.
- Hej - powiedzieliśmy równo
- Hejka - opowiedzieli nam
- Ok, zbierajcie się. - odezwał się Kendall
- Już, wezmę tylko torebkę - powiedziała Miranda
- Zaraz wracam - rzucił na odchodne Kendall
Usiadłam koło łóżka ciotki Ray... i myślałam.


*_* Oczami Kendalla, podróż do domu *_*


Tak na serio to już padałem. Przywożę, odwożę. Jednak chcę pomóc. SIBUNA na zawsze razem. 

- Martwię się o Seleną - zaczęła Miranda.
- A kto nie ? - odpowiedziałem 
- Trzeba coś zrobić. Bo jak nie to... nie chcę nawet o tym myśleć.
- Damy radę.
- Senkhara na pewno nie długo się odezwie, więc my jutro musimy wejść do korytarzy. Ty przypilnuj Seleny - rozkazała nam wszystkim Grace
- Jasne, szefowo - zaśmiałem się 




1 komentarz: