Rozdział 62
"Kłamca ?!"
Następnego dnia...
*_* Oczami Kendalla *_*
Mam za zadanie pilnowanie Seleny, gdy reszta SIBUNY, schodzi zagrać w grę w korytarzach. Musieli to zrobić, a Selena by im nie pozwoliła. Jestem teraz w drodze do szpitala. Selena nie wróciła do domu z nami na noc. Cały czas siedzi obok łóżka Ciotki Ray. Jestem na miejscu... Teraz tylko powiedzieć Selenie, że wszystko jest okey.
- Cześć - powiedziałem wchodząc do sali
- Hej - odpowiedziała cicho
- Dobrze się czujesz ? - zapytałem
- Tak. Dobrze.
- Reszta odsypia ? - zapytała
- Tak, są strasznie zmęczeni - skłamałem
- Siadaj - pokazała mi krzesło - musimy pogadać
- Ok, o czym ? - zapytałem zdezorientowany
- Reszta SIBUNY jest tym wszystkim zmęczona tak jak ty. Więc mi tu nie rób dobrej miny do złej gry. Ja wiem, że ty też nasz już dosyć. Ciągle cie tylko wykorzystuje. Tak to wygląda z twojego punktu widzenia - powiedziała spkojnie a ja zamarłem
*_* Oczami Eddiego, w korytarzach *_*
- Dobra dziewczyny ! Damy radę, tak ? - zapytałem
- No jasne. Znamy zasady - powiedziała pełna optymizmu Miranda
- Tak - krzyknęła Grace
- Idziemy po polach z sokołem. - przypomniałem
- Pamiętamy - powiedziała z wyrzytem Grace
- Uspokójcie się ! - krzyknęła Mir
- Idziemy - dopowiedziałem
Jak na razie wyszystko nam wychodziło byliśmy już pod koniec tej piekielnej gry. Mieliśmi już nadzieję, że to koniec... Wszystkiego. Koniec tunelu... Koniec problemów... Koniec zadań... Ostatni krok... stawiała Grace. Wszystko niby ok, ale po chwili wszystko zaczęło się walić na głowę. Uderzyło nas kilka ciężkich kawałków. Straciliśmy przytomność.
*_* Oczami Kendalla *_*
Nie umiałem znaleźć słów, które byłyby właściwe w tej sytuacji. Milczałem... Patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczami. "Przepraszam" - wyszeptała. Wziąłem ją za rękę; nadal brakowało mi słów. Przytulając ją powiedziałem:
- Nie masz za co przepraszać.
- Ależ mam Kendall...
- Nie, proszę uspokój się.
- Ja nie chciałam takiego życia...
- Jakiego ?
- Pełnego niepokoju, niepewności, niebezpieczeństwa...
- To wyróżnia nasze życie od życia innych... To taka nasza mała odmieność... Brak nudy. Brak codzienności.
- Lecz nie jest to normalne życie.
- A co ci się tak zebrało, aby mieć normalne życie ?
- Nie tak dawno, zrozumiałam sens życia. Chciałabym wyjechać, odpocząc.
- Ale się tak nie da. Masz za to nas przyjaciół.
- I za to wam dziękuje.
- Masz niezwyłe życie. Jesteś trenerką. Jesteś niezwykła i niepowtażalna. Znasz Wybraną, Oziriona, Ubrokena, Czarodzijkę i Senkharę oraz kilka wiedźmy i Megane.
- I z tego powinnam się cieszyć... Ja wiem, ale jednak...
- To że twoja ciotka jest w śpiączce to nie oznacza koniec świata. Ona jest wybraną nie podda się bez walki.
*_* Oczami Seleny *_*
Kendall to potrafi pocieszyć w pozytywnym znaczeniu tego zdania. W pewnym momencie odsunęłam się od Kendalla. Dostałam wizję:
"Dużo pyłu. Dużo pękniętych kamieni. Osoby przygniecione gruzem. Zaraz to Eddie, Miranda i Grace. No co jest ?!"
Ocknęłam i się i wstałam z krzesła.
- Kendall ? Nie powiedziałeś mi o czymś ?
- Nie, a co ?
- Miałam wizje.
- Cholera ! - krzyknął
- Dlaczego oni tam poszli ?
- Musieli, Senkhara !
- Teraz jest z nimi źle, coś ich przygniata. Trzeba dzisiałać.
- Już jedziemy ! Przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko ruszaj swój tyłek - krzyknęła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz