wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 8


"-A niech to szlag".
 
 

    Obudziłam się dość wcześnie biorąc pod uwagę to, że dzisiaj nie musiałam. Miałam spędzić cały dzień z Justinem. Chciał mi przedstawić swojego najlepszego przyjaciela.

    Usiadłam na łóżku nagle przypominając sobie dzisiejszy sen.

    Stałam pośród ciemnego lasu, nic ale to zupełnie nic nie widziałam. Jak zawsze w takich chwilach zaczęłam się bać. No bo co zrobił by każdy inny człowiek na moim miejscu?! Rozglądałam się na boki. Jak to miało coś dać. Nagle pośród drzew wyszedł Justin. Poznałam go po głosie.

- Cześć, piękna.

- Boję się. - odpowiedziałam trochę załośnie, zaśmiał się.

- Niby czego?!

- Jesteśmy w ciemnym lesie.

- No i?!

- Piłeś coś? - zapytałam podejżliwie.

- A nawet jeśli to co?!

- Ehh, znowu? Znowu jesteś pijany!

- No i co z tego, maleńka. - zaczął zbliżać się do mnie chwiejnym krokie, ale natomiast cofałam się.

- Odsuń się. - warknęłam.

- Nie bądź taka ostra, dziewczynko.

Wtem coś znów się poruszyło... Nie minęła minuta a zza drzew wyłoniła się kolejna postać. Ta sama co mi się od kilku tygodni śni. Ten sam chłopak. Później wszystko przyśpieszyło. Justin się na mnie rzucił, ten chłopak go odciągnął. Pobili się i tak skończył się kolejny sen. Znowu ten dziwny chłopak mnie uratował.

Bardziej niż na myśl to tym śnie, wytraszyłam się, ze Justin mógłby się tak zachowywać. Zerknęłam na zegarek, dochodziła już 7.

* * *

- Smacznego! - krzyknęła moja mama Mandy na do widzenia.

- Dzękuję, mamo!

I zabrałam się do konsumowanie miski płatków na mleku. Zwykłe śniadanie. Gdy już posprzątałam po mojej 'uczcie' pobiegłam na górę. Włączyłam laptopa i weszłam na Twittera." -Nic nowego- pomyślałam". Na Instagramie kolejne kilka osób mnie zaobserwowało. Dawno już nie miałam wolnego całego dnia, także nie miałam pojęcia co począć. Z Justinem byłam umówinona dopiero po południu...

**Justin**

- To co na dzisiaj zaplanowałeś? - zapytał mnie Robert.

- A co?! Nie no, nic specjalnego. Co powiesz na spotkanie w barze? - uśmiechnąłem się.

- Spoko, może być. Ciekawe czy się polubimy..

- Na pewno!

- Nie bądź taki pewny...

- A co?

- Nic. Ja tam wolę nie być taki optymistyczny.

- Przynajmniej nie jestem takim pesymistą jak ty. - posłałem mu zadziorny uśmieszek.

-Hahaha - zaśmiał się sarkastycznie - Bardzo śmieszne.

- No a nie?! - prychnął.

- Będzie co ma być. A powracając do teraźniejszości, to co teraz robimy?

- A na co miałbyś ochotę?

- Ej, mam dziwne skojarzenia. - obaj się zaśmieliśmy.

* * *

**Selena**

Stoję właśnie przed wejście do baru, w którym mieliśmy się spotkać.

"-Wdech i wydech. = pomyślałam sobie." Weszłam. Odnalazłam szybko Justina, podeszłam bliżej.

- Cześć! - pocałował mnie w policznek.-

- Hej. - uśmiechnęłam się.

- Zaraz ci przedstawię...O już idzie. Selena to jest Robert, Robert to Selena. - nagle pobladłam, podał mi dłoń chłopak z mojego snu.

- "A niech to szlag" - szepnęłam

- Co? - odezwał się Justin.

- Nic- zmieszałam się. - Miło mi cię Robert poznać. - uśmiechnęłam się.

- Mnie również. - uśmiechnął się rozbrajająco. Usiedliśmy przy naszym stoliku.

- A więc ile się z Justinem już znacie? - zaczęłam rozmowę.

- No Justin, ile to już?

- Hmm, niech ja pomyślę.

- Z 5 lat na pewno. - odpowiedział Robert.

- Oh, to dość długo. - byłam lekko zszkowana.

- No trochę tak. -uśmiechnął się Justin.

- A wy jak długo jesteście razem?

- Kilka miesięcy. - odpowiedziałam szybko.

- Pasujecie do siebie. - skwitował.

Przez kolejną godzinę nasza romowa wyglądała podobniej. Nie mogłam aż tak się skupić, no bo przecież odkryłam chłopaka z mojego snu. A okazał się nim najlepszy kumpel mojego chłopaka. Najgorsze było jeszcze to, że to właśnie z nim się całowałam. Za każdym razem mnie ratował. Czy to są sny prorocze?!


 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz