niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 6

Na początku chce podziękować za komentarze. Piszcie w komentarzu także swoje własne blogi - chętnie na nie zajrzę i skomentuję :)
Rozdział 6
"I will never make you cry "




*-* Oczami Seleny *-*

Dzisiaj wielki dzień - pierwsze oficjalne wyjście z Justinem. Wielka gala. Sukienkę mam już gotową. Teraz siedzę u fryzjera przeglądając czasopisma. Godziny mi się dłużyły, ale muszę wyglądać olśniewająco. Po kilku godzinach męczarni była gotowa. Justin miał po mnie przyjechać o 19 w asyście ochroniarzy oczywiście.


* * *

- Selena! Justin! Tutaj! Popatrzcie się tutaj! - tłumy fotografów walczyli o nasze zdjęcie. Uśmiechaliśmy się, po czym weszliśmy do sali, w której odbędzie się odebranie nagród. Po 10 minutach wszystko się zaczęło. Szczerze? Strasznie nudno do chwili w której okazało się, że to Justin wygrywa nagrodę. Wstałam i przytuliłam mojego chłopaka. Pocałował mnie po czym poszedł odebrać nagrodę. Byłam z niego taka dumna. Po całej oficjalnej części nadszedł czas na nieoficjalną, czyli dobrą zabawę. Z głośników leciała piosenka "Fly Project - Toca Toca". Razem z Justinem śpiewaliśmy. Czasami robiło mi się głupio, bo każdy się nas gapił.
-Oh... chcę powiedzieć, że zawsze deszcz pada na mnie;  rzekami

 szampana świętujemy razem (Oh i wanna see rain on me 

forever; Rivers of champaigne celebrate together) - śpiewaliśmy.
Bawiłam się cudownie chociaż nic nie piłam. Mój chłopak jednak chyba coś tam podpił, bo po godzinie mówił tak:
- Koochanie, cukiereeeczku, jaka ty słooodka. Moje ślicznoości. Ahhh, mniam. - jąkał.
Wiedziałam, że przesadza. Śmieszyło mnie to. O 1 w nocy byłam już w domy we własnym łóżku. Szybko usnęłam.

MIESIĄC później...

- Selena! Selenaaa! Mam dla ciebie prezent. - krzyczał Justin, gdy tylko podjechałam pod jego dom.
- Tak, a jaki? - zapytałam uradowana. Co on może dla mnie mieć?
- Jedziemy na Hawaje!!!
- Na Hawaje? - wybuchnęłam wielką radością.
- Tak, cieszysz się? - po co się pytał, przecież widział moją reakcję.
- Oczywiście, że tak. Pakuj się!


* * * 

Siedzieliśmy w jednym z kubów na Hawajach. Justin lekko się wstawił. Bałam się, że ktoś go przyłapie, a przecież nie ma jeszcze 21 lat* . 
I see your eyes every day and every night And i, i wanna hold you 

  love you till the end of time. Stay over night cause i want you i

my life And i, i wanna love you i will never make you cry. (Widzę 

twoje oczy codziennie i każdej nocy I chcę cię mieć, kochać aż do

 końca Bądź na noc, bo chcę cię w moim życiu I chcę cię kochać i 

nigdy nie sprawię, że będziesz płakała). - mruczał mi do ucha. 

Doprowadzał mnie tym do szaleństwa.Po kilku minutach tańczenia, 

zmyliśmy się do jego pokoju. Chciaż byliśmy parą już od roku to 

rodzice nie pozwolili nam wynająć jednego pokoju. Weszliśmy do 

środka, całując się i obijając o ściany. Szybko zdjął ze mnie ubrania. 

Nie byłam mu dłużna. 



Obudziłam się rano, przytulona do mojego chłopaka. Czułam się 

cudownie. Justin już nie spał. Kiedy zauważył, że ja także 

pocałował mnie we włosy.


_______________________

* W USA alkohol można legalnie kupić/pić po ukończeniu 21 lat.

________________________

Nie byłam pewna czy chcielibyście czytać dłuży opis "pierwszego razu" Seleny, dlatego napisałam jak najmniej. Jeśli chcielibyście dłuższe takich sytuacji to piszcie, a jak będzie kolejny raz (a będzie :D) to opiszę dłużej ;) 










piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 5

Na wstępie chce Wam podziękować za KOMENTARZE ;* Będę pisać częściej i będą dłuższe rozdziały. Motywujecie mnie :) Ten rozdział jest słodki, romantyczny i potrzebny do tego aby rozwinęła się akcja. Później będzie ciekawiej: akcja, romanse, zdrady, kluby nocne, narkotyki. Nie przynudzam i zapraszam na rozdział 5 "Sielanka". 


"Sielanka"

*-* Oczami Seleny *-*

Wstałam, ale nie byłam jeszcze zdolna do jakiego kolwiek ruchu. Ten koszmar cały czas chodzi mi po głowie. Minęło dobre pół godziny, gdy postanowiłam że jednak podniosę się z łóżka. I wtedy... sobie przypomniałam. O 7 miałam być na planie "Czarodziei..", a dochodziła właśnie 8.
- Cholera!! - pomyślałam.
Szybko ubrałam się po czym zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam moją mame.
- Siadaj - powiedziała - zaraz dam ci naleśniki.
- Mamo, przecież ja nie mam czasu! O 7 powinnam być na planie.
- Córeczko nic się nie stało. Zadzwoniłam i powiedziałam, że będziesz później. A teraz siadaj i zajadaj.
Spełniam jej prośbę i chwilę potem wcinałam już naleśniki popijając sokiem pomarańczowym.
Po tej cudownej chwili nadszedł czas na pracę. Na planie byłam do godziny 20,a potem od razu poszłam spać.

*-* Oczami Justina *-*

Dzień jak co dzień - nagrywanie, próby. W końcu ruszam niedługo w pierwszą światową trasę. Dzisiaj nie spotkam się z Seleną, ponieważ ta nagrywa dzisiaj odcinek kolejny. Po dłużej chwili postanowiłem zadzwonić do Roberta.
- Hallo? - odezwał się znajomy głos w słuchawce telefonu.
- Hej, Robert. To ja Justin.
- O, hej Juss. Co tam?
- Masz jakieś plany na dzisiaj wieczór?
- Hmm, nie! Coś proponujesz? 
- Spotkamy się? Pogadać i takie tam?
- Jasne. To o której i gdzie?
- O 19. Tam gdzie zawsze?
- OK.
Z Robertem mamy taką jedną swoją ulubioną knajpkę. Lubimy tam przesiadywać. Panuje tam taka... taka normalna atmosfera. Nikt nie chce się na ciebie rzucić, zgwałcić, zaciągnąć do pokoju itd. Moje fanki są najlepsze na świecie, ale czasem się ich boję. Na przykład tydzień temu jedna wtargnęła do mojego pokoju hotelowego. Położyła się na łóżku w samej bieliźnie. Gdy wszedłem do sypialni zamurowało mnie. Na szczęście mój ochroniarz zareagował błyskawicznie. Rozmyślając tak nie zauważyłam, że dochodzi już 19. Założyłem skórzaną kurtkę i wsiadłem do mojego samochodu . Po 10 minutach byłem już na miejscu. Wszedłem do lokalu i usiadłem przy barze. Czekając na Roberta przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie, jakieś 2 lata temu. Biegłem wtedy do domu ze szkoły. Nie sądziłem, że dzisiaj będę tym kim jestem. I zagapiłem się, tym samym wpadając na Roberta. Przewróciłem go na stoisko z hot-dogami. Oczywiście miał całą koszulę w keczupie. Byłem strasznie wystraszony, bo nie wiedziałem co mam zrobić. Bałem się. Ale on .. On się tylko uśmiechnął. I tak oto w skrócie nasza historia. Robert jest ode mnie starszy o 2 dwa lata. W pewnej chwili poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu. Serce mi podskoczyło do gardła. Już myślałem, że to jakaś zwariowana fanka. Ale gdy się odwróciłem zobaczyłam tylko Growera (przyp. autorki: nazwisko Roberta). 
- Stary wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - zaśmiał się.
- Wystraszyłeś mnie. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- No już .. wdech i wydech. Nie chce cie zabić. - znów się zaśmiał.
- Ok, już jest ok.
- To dobrze, chcesz o czymś ze mną porozmawiać?
- Hmmm, no nie wiem.
- Z twojego głosu, wtedy jak rozmawialiśmy przez telefon, wywnioskowałem że chcesz ze mną pogadać tak poważnie. A więc?
- Sprawy sercowe..
- Właśnie słyszałem ze chodzisz z Seleną Gomez. Wszystkie gazety o was piszą.
- Co? - zdziwiłem się - Jakie gazety?
- Justin? Wszystkie!
- Ja jeszcze nie widziałem.
- Ślepy jesteś czy co? No nawet tutaj, popatrz. - podał mi jakieś czasopismo, które leżało na barze. Zapewne barmanki. 
Nagłówek brzmiał "Selena Gomez i Justin Bieber razem! Związek dla kariery?". Zdenerwowałem się czytając już sam nagłówek. To co by było jakbym zaczął czytać dalej. Oddałem jak najszybciej magazyn.
- To wracając do rozmowy. Jakie masz te sprawy sercowe?
- Boję się, że Selena się mną znudzi...
- Ehh... 
- No właśnie, nie wiem co teraz mam robić. Jaki krok teraz wykonać...
- Może zaskakuj ją.
- Jak?
- Kupuj kwiaty, zabieraj na randki, urządzaj pikniki.
- Robert! Jesteś wielki!
- Ej, nie aż taki wielki! - udał oburzenie. Zaśmiałem się
- Tak, tak. Dzięki.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się. Po chwili ktoś do niego zadzwonił. Wywnioskowałem, że musi już iść. Dochodziła już 22. Ja też wiedziałem co mam zrobić. Zadzwonię jutro do Seleny i zaproszę ją na piknik.


*-* Oczami Seleny *-*

- Halo? - odebrałam telefon
- Cześć kochanie. - odezwał się znajomy głos.
- Hej, Justin.
- Chciałbym cię zaprosić na randkę.
- Dzisiaj? Tam gdzie zawsze?
- Tak dzisiaj, ale gdzie indziej.
- Aha... to gdzie?
- Przyjdź do mnie do domu, a potem razem pojedziemy tam, ok?
- Jasne. O której mam być u ciebie? 
- O 15.
- Ok, do zobaczenia.
- Pa.
Wyłączyłam telewizję i zadzwoniłam do Victorii , by ta pomogła mi wybrać strój. Po paru minutach obie już szperałyśmy w szafie. Po kolejnej godzinie wybrałyśmy to

-O boziu jak tu pięknie - pomyślałam, gdy już doszliśmy na miejsce. Dokoła piękne kwitnące kwiaty i rzeczka. Na środku tego raju był rozłożony koc piknikowy i przysmaki. Podeszłam do Justina i go pocałowałam.
- Jest cudownie - szepnęłam 
- Cieszę się, że ci się podoba. - przytulił mnie.








środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 4

"Frist kiss - Pierwszy pocałunek"

3 miesiące później...


*_* Oczami Justina *_*


Dzisiaj umówiłem się na kolejną randkę z Seleną. Jesteśmy ze sobą coraz bliżej. Z czego się bardzo cieszę.

Postanowiłem sobie, że to właśnie dzisiaj ją pocałuję. Jestem nieco poddenerwowany. Boję się. Co do mojej kariery ... jestem już idolem nastolatek na całym świecie. Dojechałem na umówione wcześniej z Seleną miejsce naszego spotkania. Czekałem, aż mój anioł przyjdzie. Ten jej uśmiech jest zaraźliwy. Ona ma w sobie tyle pozytywnej energii. To moje życie. Muszę! Muszę jej to wyznać. Moje rozmyślenia przerwała Sel wchodząc do mojego samochodu.
- Cześć - przywitała się.
- Hej - odpowiedziałem z uśmiechem. Ona także się uśmiechnęła.
- To co masz w planach na dzisiaj?
- A jeszcze coś wymyślę.
- Jesteś jakiś spięty. - zauważyła.
- Serio? Nie.
- Na pewno? Wszystko ok? - zapytała z troską.
- Hmmm...Ehh..
- Justin, co jest? - położyła swoją rękę na mojej. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Postanowiłem zadziałać. Splotłem nasze palce. Nie odsunęła ręki.
- Nie wiem jak zacząć. Od czego zacząć. - wyznałem.
- Od samego początku.
- Kocham Cię. ... Jesteś dla mnie najważniejsza. ...  Jesteś moim życiem. ... Nie mogę bez ciebie żyć ...
- Ohhh, Justin! Ja też Cię kocham. - rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją jak najmocniej. Kiedy się od siebie oderwaliśmy; popatrzeliśmy sobie prosto w oczy.
- Czyli jesteśmy parą? - zapytałem.
- Tak -szepnęła.
Zebrałem się i zbliżyłem swoją twarz do jej. Owionął mnie jej ciepły oddech. Zawirowało mi się w głowie. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Patrzyła na mnie z czułością. Niemal rozpłynąłem się pod wpływem jej wzroku. Sterczeliśmy chwilę w takiej pozie. 
- To co idziemy na tę kolację czy będziemy tak siedzieć w samochodzie? - zapytała.
- Jasne,  już idziemy. - zmieszałem się. Po 10 minutach siedzieliśmy już przy stoliku. Reszta wieczoru minęła równie miło. Odwiozłem ją do domu i pocałowałem na pożegnanie. Opowieść jak z bajki, nieprawdaż? Ale czy ta bajka będzie miała dobre zakończenie? Coś czuję, że sam o tym zadecyduję. Jak na razie będę żył swoim życiem z Seleną. Moją ukochaną. Nic nas nie podzieli, nie poróżni, razem na zawsze.

*-* Oczami Seleny *-*


Położyłam się do łóżka rozmyślając tylko o nim. Wkrótce usnęłam 

~~~~~~~~~~~~ 
Jechałam samochodem. Byłam dużo starsza niż teraz oraz niewyobrażalnie wściekła. Czułam te emocje choć wiedziałem, że to tylko sen. Jechałam z niewiarygodną szybkością: 150 km/h, 200 km/h i nie miałam zamiaru zwolnić. W ręku trzymałam telefon i wybierałam numer do Justina. Nie odbierał. Przyśpieszyłam 210 km/h ...
Ciemność. Następnie przeniosłam się pod jakiś klub w LA. Wysiadłam z auta i pobiegłam w stronę wejście. Weszłam. Spotkałam wiele pijanych, naćpanych osób. Szukałam tylko jednej. Gdy go znalazłam zamarłam. Obściskiwał się z jakąś laską przy barze. Podeszłam jak najszybciej do nich. Odczepili się od siebie.
- Oooo, Selena! - wymamrotał. Widać było że jest mega pijany i naćpany.
- Oooo! - krzyknęłam, po czym walnęłam go z całej siły w twarz. Zachwiał się.
- Mała? Co jest? - zapytał.
- Spieprzaj! - warknęłam, po czym udałam się do samochodu. Tam łzy napłynęły mi do oczu.
~~~~~~
Obudziłam się nagle zlana potem. 

- To tylko sen! To tylko sen! - powtarzałam sobie w myślach. Później nie mogłam długo zasnąć.