Rozdział 3
"14 luty"
{••• Oczami Mirandy •••}
~~W mieszkaniu Blanki~~
{••• Oczami Kendalla •••}
- No cóż. - uśmiechnąłem się zadziornie.
- Oszukujesz!
- Nie! Może ty nie potrafisz grać?! - zaśmiałem się, po czy rzuciła się na mnie i zaczęła łaskotać.
Po paru minutach leżeliśmy zmęczeni na podłodze.
- Co robisz jutro? - zapytałem nagle
- A co mam robić. Walentynki spędzę tak jak zawsze sama w domu.
- Ej, a ja to co?! Powietrze? - zaczęliśmy się oboje śmiać.
- Nie, nie. Cieszę się, że mieszkasz ze mną.
- Jest super. Ja też się cieszę. A więc wracając do mojego pytania ...
- No...
- Może byśmy tak razem jutro gdzieś wyszli?
- Jasne, fajny pomysł. - uśmiechnęła się.
Podniosłem się z podłogi i pomogłem wstać Blance.
- To co... kolacja? -zapytała
- No jasne. To co robimy na tę kolację?
- Pizze!
- Serio?! Chce ci się robić? - zapytałem ze śmiechem
- Ośle, zamówimy! - parsknęła śmiechem
- Chyba że tak.
^-^ 14 LUTY ^-^
~~Paryż, Francja~~
{•••Oczami Max'a•••}
- Oł, dziękuję. Oczywiście, już idziemy?
- Za 2 godz.
- Idę szykować. - pocałowała mnie w policzek
~~Los Angeles, USA (tajna agencja) ~~
{••• Oczami Mirandy •••}
~~Warszawa, Polska~~
{•••Oczami Blanki•••}
- Jestem już gotowa - powiedziałam wychodząc z łazienki. Byłam ubrana w skórzaną mała czarną do tego czarne botki na wysokich obcasie, czerwoną marynarkę, a włosy miałam wyprostowanych i rozpuszczone.- Wow! Wyglądasz bosko! - tylko tyle powiedział i wyszliśmy. Poszliśmy do Restauracji "Słodki-Słony" potem przechadzaliśmy się po mieście. Dobrze się bawiliśmy, śmialiśmy się. Do domu wróciliśmy o północy.
- Dziękuję- powiedziałam
- Za co?
- Za ten wieczór.
- Ja też dziękuję - cmoknął mnie w policzek, ale nie odsunął się.
- Co powiesz na to aby ten wieczór się jeszcze nie skończył? - popatrzyłam mu prosto w oczy.
-A co masz na myśli? - zapytał uśmiechając się
======> <========
- To .. - pocałowałam go namiętnie, odwzajemnił.
- Mieszkamy od ponad roku razem, a jeszcze się nie przespaliśmy - wypiłam kilka drinków, więc można było powiedzieć, że byłam wstawiona. Mój towarzysz także.
- Hmmm... Prawda. Dziwne.
- To co?!
- U kogo?
- U mnie. - zaczął mnie namiętnie całować. Jego ręce błądziły po moim ciele. Doszliśmy do mojego obijając się o ściany. Zerwał ze mnie ubranie, po czym bieliznę. Ja nie byłam mu dłużna. I tak oto wylądowaliśmy razem w łóżku.
=====> <=====
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz