*-* Oczami Seleny *-*
Zbliżała się godzina mojego spotkania z Justinem. Nie wiem dlaczego, ale byłam podekscytowana. Nie powinnam być. Hmmm... Stałam teraz przed luster zastanawiając się co założyć. W końcu zdecydowałam się na fioletowy sweterek i dżinsy. Na luzie. Nic zobowiązującego; przecież idziemy tylko na lody.
~~godzinę później~~
- Cześć. - odezwał się pierwszy mój towarzysz. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Hej. Co tam u ciebie? - odpowiedziałam zadając zwykłe pytanie.
- Dobrze, jakoś leci. Nawet bym powiedział, że super. Nagrywam piosenki. Naprawdę wkręciłem się w to.
- Podoba ci się to co robisz, no nie?
- Bardzo. Nareszcie jestem kimś.
- Zawsze byłeś kimś. - zaśmialiśmy się.
- Tobie chyba też się podoba bycie sławnym...
- Najlepsze jest to, że mogę robić to co kocham.
- Śpiewasz i grasz. Jak to łączysz? - zapytam, gdy spacerowaliśmy.
- Czasami jest na prawdę ciężko, ale cóż to jest cudowne. Kocham grać i kocham śpiewać. Kocham robić to co robię. Nie chciałabym być kimś innym niż jestem. Mam szczęście. - uśmiechnęłam się, odwzajemnił uśmiech.
- Jest w tobie tyle pozytywnej energii.
Zapadła chwila ciszy. Spacerowaliśmy..., aż Justin przerwał ciszę.
- To co idziemy na te lody?
- Jasne. - odparłam.
- Co ty na to abyśmy lepiej się poznali?
- Co masz na myśli?
- Hmmm.. Jak to ująć w słowa.. - zamyślił się.
- Jak tylko najłatwiej potrafisz.
- Może np. popytamy się nawzajem?
- No może być. To kto zaczyna?
- Mogę ja.
- Ok.
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Zielony. - odparłam bez namysłu - Tak to jest mój ulubiony kolor. Jest taki ciepły. A twój ulubiony kolor?
- Niebieski.
- Niebieski .. - powtórzyłam - Jest spoko. - uśmiechnął się.
- Ładnie ci w fioletowym. - powiedział nagle. Zawstydzona spuściłam głowę zachodząc rumieńcem.
- Dziękuję. - odparłam po chwili.
- Twój ulubiony smak lodów?
- Czekoladowy.
- To już wiem, jakiego będziesz chciała loda.
- Faktycznie.
Doszliśmy już do lodziarni. Justin zamówił lody, a ja usiadłam sobie przy stoliku pod jedną z parasolek. Czekając na mojego towarzysza zauważyłam w krzakach na przeciwko paparazzi. Uśmiechnęłam się do siebie, że musi siedzieć w krzakach, aby nam zrobić zdjęcie. Hehe.. Żadna praca nie hańbi. W tym czasie Justin wrócił z lodami.
- Proszę. - podał mi; "przypadkowo" dotykając mojej dłoni.
- Dziękuję. - powiedziałam lekko speszona.
Po deserze poszliśmy znowu do parku. Nad fontannę. Justin oczywiście mnie kilka razy oblał wodą. Ganialiśmy się wokół fontanny jak 5-latkowie. Dawno już tak dobrze się nie bawiłam. Po tak mile spędzonym dniu padłam na łóżko prawie od razu zasypiając. Umówiliśmy się na jutro na pizze. Będzie super.
*-* Oczami Justina *-*
~~w domu~~
Gdy dotknąłem przypadkowo dłoni Seleny przeszedł mnie dreszcz. Po całym dniu spędzonym w jej towarzystwie było ciężko mi się z nią pożegnać. Ale jutro też się spotykamy. Już teraz wiedziałem, że to coś więcej niż tylko przyjaźń. Tej nocy właśnie śniłem o mojej księżniczce, o Selenie.